wiedźma Margo wiedźma Margo
878
BLOG

Energia zmienia formę... część druga

wiedźma Margo wiedźma Margo Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

 

M.K.60 do Edwarda R.:

 

"Świat, wszechświat, nie został stworzony bo zawsze był - wybuch to jedynie mały szczegół w jego istnieniu - a że powtarza się - no to już Ci napisałem - to Tajemnicą jest... (mk)"

 

Gdzie jest POCZĄTEK?

Oczywiście, dla mnie "początek jest wszędzie"... w Tobie i we Mnie...

 

Pytanie o początek?

Kropla pyta:

- gdzie początek i koniec nieskończonego oceanu?…

Znam taką odpowiedź:

- w każdej kropli…

Nieskończony ocean nie zadaje sobie pytania o początek i koniec albowiem jego "zasadą istnienia" jest nieskończoność.

To ten "Wielki Kosmiczny Żart", który zafundowałaś/łeś/łam/łem :-) sam/a sobie – bezwzględnego początku nigdy nie było. Tylko względny. Zawsze, jeśli jest jakiś początek, to jest on względny (względem, wobec czegoś).

Są tylko różne rodzaje śmierci i narodzin, zaśnięć i przebudzeń. A Ty jesteś Istotą NIESKOŃCZONĄ. A nieskończoność jest trudna do objęcia. Umysłem jej nie obejmiemy.

"Za kotarą" jesteś tylko :-) świadoma/y tego, że jesteś nieskończonością i nie musisz już wiedzieć, na czym ona polega, bo jest niedefiniowalna – nie ma początku ani końca to jedyne, co możemy o niej wiedzieć. Bo to właśnie jest Wielką Tajemnicą...

 

Najpierw to sobie przypomniałam, a póżniej dostałam "potwierdzenie" :-):

 

"Nie jesteś kroplą w oceanie. Jesteś całym oceanem zawartym w kropli" - Rumi

 

Zatem...

 

Gdy wchodzę w jakąś czasoprzestrzeń, jakiś świat, to zaczepiam się o formy i prawa oraz zasady w nim panujące, choć te formy i prawa oraz zasady bywają różne: czasem współbrzmiące, współdziałające, a czasem "sprzeczne" ze sobą - wspierające "konflikty")...

 

Zostaję sobie w takim świecie - jeśli chcę pozostać na jakiś czas. ;-) Czasem wpadam do jednego z tych różnych światów i "budzę się" albo "rodzę się" w nim... nieświadomie.

 

Bywa, że gdy "przepływam" w bezczasie w przestrzeniach (albo przestrzenie przepływają przeze mnie :-)), o nic się nie zaczepiam... A potem znów jak ten" fotonik - mały balonik" - taka kropelka energii wydzielona z bezkresnego oceanu przyklejam się do jakiegoś... "elektronu", "atomu", do jakiejś... formy i wnikam w nią tak "głęboko", że zaczynam postrzegać siebie w tym czymś jako odrębną i oddzieloną od Całości cząstkę... Łączę się z innymi "fotonikami - balonikami" - kropelkami i tworzymy razem jakąś strukturę, którą np. nazywamy "ja"...

 

A potem znów przypominam sobie, że... jestem... wszystkim...

 

 

Może już kiedyś pisałam o tym, ale lubię się dzielić i przypominać od czasu do czasu sobie samej, i innym o pewnej wizji - rozpoznaniu:

====================================================

Kiedy byłam dzieckiem przeżyłam doświadczenie, które było zachwycające, lecz którego sens zaczęłam rozumieć po wielu, wielu latach. Siedziałam sama w domu przy świeczce. I nie wiem jakim cudem wyleciałam ze swojego ciała. Widziałam siebie siedzącą na podłodze, widziałam dach domu, widziałam przestrzeń kosmosu… Leciałam w kosmos i przeleciałam granicę rozdzielenia światła i ciemności…

 

Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU.

 

Jakiś czas temu znów TAM wróciłam. I przypomniałam sobie… Wiem, że istnieją różne światy. Jest ich wiele. Pochodzę z różnych stron wszechświata, ale to już nieistotne. W tym tutaj świecie teraz jestem przede wszystkim. W tym tutaj świecie istnieje „dobro” i „zło”, ale wiem też, że istnieje wiele bogów i bogiń „dobrych” i „złych”, a tak naprawdę wszyscy oni są Artystami Życia. A w każdym z nas są różne cząstki tych różnych bogów i bogiń. Dlatego mamy do czynienia z karmą…

 

To, że istnieje pewne podobieństwo między różnymi bogami i boginiami to dla mnie oczywiste. Wszyscy jesteśmy „dziećmi bogów”. Być może różnych bogów i dlatego jako ludzkość wciąż ze sobą walczymy. A tam, w Pra-domu nie było ani bogiń, ani bogów, ani jednego boga, ani szatana nie było… Była całkowita jednia, wszędzie, nawet zawierająca się w małej drobince i wokół niej. I całkowita harmonia. Była tam cisza, a w niej wszystkie symfonie świata. I pustka i pełnia. I bez-czas, a w nim wszystkie możliwe czasy… I były wszystkie światy w jednym zharmonizowanym „organizmie”. Nie umiem inaczej tego opisać.

 

W tej wizji zrozumiałam także, że ów pra-dom jest... w nas, powiedzmy, że w sercu każdej i każdego z nas. Poczułam to. Widziałam to, byłam tego ŚWIADOMA. Moja wcześniejsza tęsknota (ta od dzieciństwa), by tam wrócić, zamieniła się na pragnienie działania, by przebudzić w sobie pamięć uczucia, które „stamtąd” czyli z samego środka, z głębi serca pra-domu (wszechświata ?) pochodzi. To Zródło...

 

A TAM... Była całkowita jednia, w małej drobince i wokół niej. I całkowita harmonia. Była tam cisza, a w niej wszystkie symfonie świata. I pustka i pełnia. I bezczas, a w nim wszystkie możliwe czasy... Nie umiem inaczej tego opisać.

====================================================

 

Inna wizja ze świadomego snu...

Widziałam jak w ogromnej, ciemnej przestrzeni zaczęło coś drgać. Powoli zaczęły pojawiać się iskry, z nich małe skupiska... jakby tworzące fajerwerki na filmie "od tyłu"...

 

Widziałam pustą, ciemną przestrzeń. W niej gdzieniegdzie zaczęły pojawiać się błyski - małe "iskierki" energetycznych gęstek. Pojawiało się ich coraz więcej... niektóre zderzały i sklejały się ze sobą, i tak zaczęły tworzyć coś podobnego do małych błyskawic. I widziałam urywane i nieuporządkowane linie energii przecinające tę ciemność jak błyskawice... w różnych kolorach. Wyglądało to jak chaos..Potem te błyskawice gęstniały i współtworzyły lokalnie różne struktury, "formy". Te formy zaś coraz bardziej gęstniały tworząc coraz bardziej wyrażne struktury, w których owe błyskawice nie latały już tak swobodnie... I w ten sposób z nici (coś jak "struny") zaczęły tworzyć się powierzchnie (coś jak "brany") . Przestrzeń lokalnie stawała się zróżnicowaną tkaniną utworzoną z powierzchni (wcześniej utworzonych ze "strun") oraz z nici (jakby wzmocnionych "strun").

Widziałam też jak powstawały z tej energii coś jakby postaci ludzkie w energetycznej formie... Najpierw jako energetyczne istoty. Póżniej bardziej wyglądały na istoty utworzone z atomów... Wszystko nagle zaczęło się dziać jak na filmie o bardzo, bardzo przyśpieszonym tempie.

Postaci wyłaniały się z ciemności, gestykulowały, robiły różne miny... mówiły, krzyczały, szeptały, śpiewały, milczały itd. itp..., ale działo się to w bardzo szybkim tempie. Było ich coraz więcej i robiło się coraz... gęściej. Dynamika i ekspresja ruchów tych postaci była wprost niesamowita. Stawała się jeszcze bardziej intensywna i jeszcze... Jedne znikały, pojawiały się następne i tak w kółko, i w kółko... jakieś znikały i znów pojawiały się nowe. Dynamiczny obraz... Ogromna dynamika... miałam także skojarzenie ze słowem esencja, substancja...

 

To energia przejawiała się w formie... w tych twarzach i ciałach wciąż zmieniających swój wyraz, grymas, emocje, uczucia... swoje formy. Energia przywdziewająca... maski...

Widziałam jak z energii i różnych wibracji tworzą się te maski ludzkich twarzy, jak się zmieniają, transformują albo zastygają w bezruchu, choć inne nadal zmieniają się... w ogromnym tempie.

To było tak intensywne, że czułam w głowie coś, co kiedyś być może nazwałabym bólem. Ale to nie był fizyczny ból, lecz odczuwałam tę intensywność, jakbym nigdy (w obecnym swoim ciele) czegoś takiego nie doświadczyła.

Trwało to stosunkowo długo. Tak mi się wydaje.

 

A potem pojawiły się słowa, które ułożyły się mniej więcej tak:

Wszystko, co płynie z umysłu jest iluzją. To iluzja nieskończonych możliwości. My jesteśmy twórcami przejawów tej iluzji... I możemy stać się świadomi tej naszej wspólnej... "twórczości"...

 

A jak byście przetłumaczyli te słowa na język polski?:

"I am, who I am, because we all are, who we are."

 

 

 

 

 

 

" Rzeczywistość składa się z nieskończonego strumienia interpretacji postrzegania, które my, jednostki posiadające specyficzne członkostwo nauczyliśmy się odczuwać jako oczywiste. (...) Nasz odbiór rzeczywistości jest przez nas uznawany za tak niepodważalny, że podstawowe założenie magii traktujące go jedynie jako jeden z wielu opisów, niełatwo przyjąć poważnie." " Don Juan - człowiek wiedzy i nauczyciel Carlosa Castanedy. ------------------------------------------------- dodatek z dnia 13.09.09 "Każdy człowiek tworzy swoją osobistą historię ze swojej własnej i jedynej w swoim rodzaju perspektywy. Po co w takim razie narzucać innym swoją wersję, jeśli będzie ona dla nich nieprawdziwa? Kiedy to zrozumiesz, nie będziesz odczuwać potrzeby obrony tego, w co wierzysz. Nie jest ważne to, aby mieć rację i dowieść innym, że są w błędzie. Postrzegaj każdego człowieka jako ARTYSTĘ, kogoś, kto ma ci do opowiedzenia jakąś historię. Wiedz, że to, w co wierzą inni, jest po prostu ich punktem widzenia, i że nie ma to z Tobą nic wspólnego." Don Miguel Ruiz ------------------------------------------------- -------------------------------------------------- Moje notki "unifikacyjne": 1. Geometria kwantowa 1 2. Geometria kwantowa 2 3. Geometria Kwantowa 3 -wstęp do kwantowej grawitacji 4. Geometria kwantowa 4 5. Torusy 6. Prędkość grawitacyjna a stała Plancka 7. Kwanty światła i eter - część I. 8. Kwanty światła i eter - część II. pozostałe notki w polecane strony

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości